Już wiosna przynosi tak miłe ciepło
Już rozjątrzone umilkły żywioły
Nocne z dziennymi chwile równo trwają
I zefir podmuchem swym miło muska.
A Ty Katullu, pozostawiasz Frygię
I słońcem spaloną ziemię Nicei
Przez owe strony tak wielce dostatnie
Podążysz do sławnych miast azjatyckich.
Pośpiech bałamuci i czekać trudno;
Marzę ciągle o wędrówkach bezkresnych
Stopy pragną mnie czym prędzej prowadzić
- Oto jak silne to jest pożądanie.
Żegnaj, o czarowne kompanów grono
Dom nasz tak bardzo odległy i przeto
Trzeba nam wracać, moi towarzysze
Lecz każdy niech inną wybierze drogę.